Dzień, w którym każdy z nas dowiaduje się o fakcie, że będzie miał nowe autko jest jednym z najszczęśliwszych dni w życiu. Dotyczy to zarówno płci pięknej, jak i płci brzydkiej… czyli mężczyzny. Dla Roberta ten wymarzony dzień to 20 lutego 2000 roku, tym bardziej jest to data wyjątkowa, bo już 51 dni po końcu świata, który był zapowiadany na ówczesny czas. Cóż trudno się dziwić, też bym się bał o swoje autko, zamawiając go przed końcem świata ze świadomością, że tylko Stwórca wiedział, czy rzeczywiście samochód trafi do rąk właściciela… Wszystko jednak było w najlepszym porządku.
Początkujący
Jak przystało na początkującego tuningowca, właściciel po roku jazdy zwykła Astrą stwierdził, że jego samochód wygląda nie tak, jakby sobie tego życzył. W ten sposób zaczęła się przygoda z tuningiem Astry. Narodziło się brzydkie kaczątko, które zostało przeobrażone w pięknego łabędzia.
Robert to bardzo skrupulatny człowiek, który twierdzi, że diabeł tkwi w szczegółach, dlatego podejmując się uczestnictwa w tworzeniu „Sztuki Tuningu”, postanowił z wielką rozwagą dobierać wszelkiego rodzaju dodatki upiększające Opla.
Na początku było nieśmiale, delikatnie tak żeby niczego nie zepsuć, nie przesadzić, zobaczyć jaki będzie efekt. Na pierwszy ogień poszły sportowe nakładki pedałów D&W typ B i zewnętrzne przyciemnienie auta. Katowicka firma JKK D&W Point zajęła się tą sprawa profesjonalnie. Zarówno przyciemnienie szyb wszystkich drzwi jak i lamp tylnych oraz kierunkowskazów bocznych wykonane było z należyta starannością tak, aby w całości pasowało do gołębiego koloru auta. Po tej delikatnej kosmetyce samochodu Robert słusznie spostrzegł, że ciemne elementy pasują do „skóry” samochodu, dobrze się ze sobą komponują. Nie zastanawiając się długo, zamontował sportowy grill firmy Kamei. Nie pasowały tylko te kołpaki. Były zbyt jasne, a poza tym co to za tuning bez felg… po prostu kicha!!!
Stabilniej
Dlatego też, gdy Robert „dorósł” finansowo do takiej modyfikacji, założył wspaniale komponujące się z kolorem auta 16-calowe felgi aluminiowe MIM TECHNOMAGNESIO SPORT, które posiadają bardzo oryginalny popielato-magnezowy kolor. Oczywiście nie obyło się bez zmiany na szersze „obuwie” o rozmiarze 205/50/16 co sprawiło, że znacznie poprawił się komfort prowadzenia samochodu. Astra stała się dużo stabilniejsza przy wyższych prędkościach, a jak twierdzi właściciel zakręty, które do tej pory można było pokonywać maksymalnie 90 km/h, teraz zamyka ze 120 km/h „na blacie”.
Samochód po tych zmianach wyglądał już okazalej, aczkolwiek zbyt wysoko ‘siedział’. Dla wytrawnego tuningowca nie jest to żaden problem. Przepis jest prosty: albo obniżamy ‘zawiech’, albo zakładamy spojlery, a jak ktoś lubi, to zmiesza ze sobą te składniki i efekt jest iście piorunujący. Robert, jak już mówiłem, jest osobą bardzo rozważnie myślącą nad tym co robi i zdecydował się na wariant numer dwa, czyli spojlery. A to dlatego, że w Polsce ciężko jest zastosować mieszankę składników. Dlaczego??? Odpowiedź znają wszyscy Ci, którzy chcą naśladować niemieckich kolegów i staja się stałymi klientami warsztatów blacharsko-lakierniczych.
Dość narzekania, przejdźmy do konkretów.
Są nimi bez wątpienia zderzaki Riegera, które zastosował w swojej „furze” Robert. Przedni został wypełniony czarną siatką, reflektory w słoneczne dni [i nie tylko] noszą okulary, progi od BMW zostały zmodyfikowane, a zgrabny „tyłeczek” otrzymał dokładkę. Właściciel nie zdecydował się na wymianę wydechu końcowego, tylko na podwójną końcówkę od rodzimego Ultera. Na koniec zostały już tylko drobiazgi: polakierowanie pod kolor nadwozia klamek, listew bocznych, oraz ramki tablic rejestracyjnych i z zewnątrz wszystko jest już tak jak sobie zaplanował właściciel. Byłbym zapomniał, usunięte zostały wszelkie napisy, emblematy i oznaczenia samochodu. Dopiero teraz jest tak, jak być powinno.
Wnętrze
We wnętrzu nie zaszły wielkie zmiany. Podłokietnik, aby wygodniej się podróżowało, niebiesko-czerwone podświetlenie tablicy rozdzielczej i wskaźników, aby wszystko stało się jasne i przejrzyste, a chromowane nakładki progowe dla delikatnego podniesienia prestiżu wnętrza.
Tak właśnie zakończyła się przygoda Roberta i jego Astralnych Uniesień, być może to jeszcze nie koniec i wkrótce narodzi się nowy pomyśl… sugeruje pełna klapę, ale to moja prywatna opinia i nie musi przypaść do gustu właścicielowi. Poza wszelkimi zdaniami czego brakuje, a czego nie, to jest to tuning z gustem i widać, że Robert naprawdę z wielką starannością i uwagą modyfikował swoja „perełkę”.
Artykuł przytoczony z archiwum internetu ze względu na wysoką wartość merytoryczną. Jeśli uważasz,że nie powinno się to tutaj znaleźć napisz do nas
Dla koneserów, Marki Aut, Tuning